Przez wiele lat Dziennik powstańca nie mógł ukazać się w Polsce. Jego edycja w 1969 roku w Wydawnictwie Literackim stała się wydarzeniem o charakterze literackim i politycznym. Zbigniew Herbert pisał w liście do Autora i Jego żony Magdaleny Czajkowskiej (później autorki książki Herbert i Kochane zwierzątka ):
"Jest już dawno w Polsce wyczerpana i w ogóle sprzedawali ją spod lady" (list z 6 września 1969 roku).
Doskonale napisana, przejmująca, pełna emocji, ale i refleksji relacja naocznego świadka, uzupełniona m.in. materiałami z archiwum Autora, porusza współczesnych czytelników w Polsce i zagranicą (w 2012 roku książka została wydana w Londynie, w tłumaczeniu Marka Czajkowskiego, syna Autora).
UWAGI:
Poszerz. wyd. Dziennika powstańca, 1969, 1999.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
1 sierpnia 1944 roku w Warszawie było pół miliona kobiet. Wiele z nich poszło do Powstania jako sanitariuszki, łączniczki, część chwyciła za broń. Wszystkie walczyły o przetrwanie. Panienka z dobrego domu w myślach powtarzała: "Boże, spraw, abym wytrzymała tortury". Matka, która urodziła tuż przed godziną "W", kołysała dziecko w rytm wybuchających bomb. I ośmioletnia Helenka, prowadzona na pewną śmierć. "Mamo, ja nie chcę umierać" - szeptała.Przez 63 dni heroicznej bitwy walczyły, bały się, śmiały, kochały, opłakiwały bliskich. Mężczyźni stwierdzili: "Ojczyzna jest pierwsza. Musicie sobie jakoś radzić". Kobiety zostały same, w obliczu dramatycznych dylematów. Włożyć coś do garnka czy kupić bandaże dla rannych? Jak zginę: z głodu czy z rąk Niemców? Ale pytanie, czy warto walczyć, w ogóle nie przychodziło im do głowy. Bo odpowiedź była tylko jedna.Usłyszmy głos dziewczyn z Powstania.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Dzikie gęsi z Zielonej Wyspy to wspomnienia o przerwanym dzieciństwie, o dorastaniu w okupacji, o szukaniu nowej drogi życia w rzeczywistości powojennej.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Kochali, żeby się nie bać.Poruszające, bardzo osobiste w tonie, wspomnienia z życia w getcie warszawskim ostatniego żyjącego przywódcy legendarnego powstania. Marek Edelman w krótkich "migawkach" przywołuje wydarzenia, które go najbardziej poruszyły. Przypominając, że nawet w cieniu Zagłady trzeba było jakoś żyć. Ludzie jedli, spali, cieszyli się drobiazgami, kochali.Wiele tu niezwykłych opowieści, jak ta o młodej Dedzie i jej ukochanym chłopcu, którzy przenieśli się na aryjską stronę. "To szczęście trwało trzy miesiące. Potem - może się skończyły pieniądze - gospodarze wydali ją i jej chłopca"... Bezcenna narracja z pierwszej ręki.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Dlaczego podjęto tak tragiczną w skutkach decyzję, kiedy sytuacja na froncie warszawskim stawała się coraz bardziej skomplikowana?Dlaczego po podjęciu decyzji nie poczyniono niezbędnych starań, by wzmocnić Okręg Warszawski i lepiej przygotować go do walki?Dlaczego władze emigracyjne do ostatniej chwili nie podjęły jednoznacznej decyzji, starając się w wyniku różnych wybiegów pozostawić ją krajowi, gdzie nie znano realiów polityki międzynarodowej?Dlaczego nie poinformowano kraju, że nie będzie obiecanej pomocy ze strony aliantów zachodnich, o czym doskonale wiedziano w Londynie?Z tak postawionych dramatycznych pytań wynika potrzeba odtworzenia przebiegu narad, konferencji i innych wydarzeń, które zaszły w czerwcu i lipcu 1944 r., to jest w okresie bezpośrednio poprzedzającym powstanie. Rekonstrukcja przebiegu owych wydarzeń oraz okoliczności im towarzyszących, zarówno w sferze działalności politycznej, jak i wojskowe,j pozwala na lepsze zrozumienie niejasnych niekiedy kwestii związanych z genezą powstania.
UWAGI:
Na okł. podtyt.: dlaczego szefowie oddziałów KG AK protestowali przeciwko decyzji gen. Bora-Komorowskiego?. Bibliogr. s. 261-[263]. - Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Tytuł mojej książki jest zaczerpnięty ze wspaniałego cyklu fortepianowych miniatur Roberta Schumanna, tak właśnie zatytułowanego - Kinderszenen. [.] Pomysł Schumanna - muzyczne sportretowanie marzeń i wydarzeń z dziecinnego pokoju - powtarzali potem liczni kompozytorzy europejscy, wśród nich Piotr Czajkowski i Claude Debussy, który swój cykl z roku 1908, niemal równie słynny jak cykl Schumanna, zatytułował Children’s Corner. Mój Children’s Corner (też dobry dla mnie tytuł, bo choć była wojna, to żyłem w kąciku) czy moje Kinderszenen coś oczywiście różni od dzieł tych wielkich kompozytorów. Różnica jest przede wszystkim w stopniu słodyczy - los chciał, żeby w latach czterdziestych ubiegłego wieku Träumereien śnione przez polskiego chłopca w jego dziecinnym kąciku były pełne krwi i grozy. - Ze wstępu autora.
UWAGI:
Bibliogr. s. 237-[238].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni